Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tobol23 z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 1569.48 kilometrów w tym 652.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.16 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 16545 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tobol23.bikestats.pl
  • DST 50.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 13.04km/h
  • Podjazdy 1136m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zaporowe MTB - Myczkowce i Solina

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 04.12.2014 | Komentarze 2

Wyjazd z Tomkiem dość wcześnie rano, kierunek Bieszczady. Po niecałych 2 h jazdy autem parkujemy ok. 5 km od Leska na parkingu pod Kamieniem Leskim. Na spokojnie składamy rowery i dopakowujemy plecaki. Najpierw jedziemy pozachwycać się urokami tego Kamienia Leskiego.


Kamień Leski w niepełnej okazałości.

Początek trasy to podjazd zielonym szlakiem pod Czulnię 576 m.n.p.m. Mało błota, fajnie nam się kręci, zjazd w kierunku Myczkowców polną drogą również przyjemny.
Troszkę ass-faltu i przejazd przez San , przez rzekę San :), która w miejscu naszej przeprawy jest wyjątkowo płytka.


San za zaporą Myczkowiecką, na lini widocznych zabudowań udało nam się przejechać prawie suchą stopą.

Jeszcze kilkaset metrów i dojeżdżamy do zapory Myczkowce. Przyznam się, że wielokrotnie bywałem na zaporze solińskiej, a na myczkowieckiej byłem po raz pierwszy. Oczywiście wielkością ustępuje tej w Solinie, ale nie ma tu na szczęście kramarzy i tłumów turystów.


Widok na Jezioro Myczkowieckie.

Po przyswojeniu dawki węglowodanów i odpowiedniej ilości hydratów kontynuujemy jazdę zielonym szlakiem. W pewnym momencie zastanawiamy się czy jeszcze jesteśmy na szlaku, bo nie możemy zlokalizować oznaczeń i jest on mocno zarośnięty. Upewniamy się dzięki navi, że to właściwa droga i czeka nas karczowanie tej paryji.


Test na spostrzegawczość : Gdzie jest Tomek? Odp: na zielonym szlaku i to dosłownie.

W końcu udało nam się wydostać na jakąś polane i zabieramy się za serwis roweru Tomka. Chwilę nam zeszło, bo usterki aż dwie ( nieszczęścia chodzą parami jak to mówią), kapeć i awaria hamulca.
Dalsza jazda w kierunku nieistniejącej już wsi Bereźnica Niżna całkiem przyjemna, z małą przeprawą wodną przez potok Bereźnica, ale tym razem przechodzimy grzecznie po kamyczkach.
Z Bereźnicy do Myczkowa, dalej szlakiem pod górę na Wierchy 635 m.n.p.m, gdzie robimy kolejny postój na napełnienie żołądków.


Widoki z Wierchów.


Miejsce odpoczynku i mój poprzedni rower,  zdjęcie dodaję z sentymentu, bo zamieniony na 29" geja.

Dalsza jazda szutrówkami w kierunku Polańczyka. Momentami ostro w dół, więc można się nieźle ochłodzić, bo temperatura daje w kość. Najlepsze widoczki dzisiejszego dnia mamy właśnie tutaj, nawet zatrzymujemy się kilkakrotnie, żeby podziwiać piękno Bieszczad(ów).


Taaakie widoki !!!

Jezioro Solińskie podziwiamy ze wzgórza Plisz 583 m.n.p.m, z którego zjeżdżamy już na asfalty.


Jezioro Solińskie ze wzgórza Plisz.

Ruch samochodowy z racji sezonu urlopowego i dobrej pogody bardzo duży, w dół jednak nie jesteśmy gorsi od oooo. Momentami są nawet zakusy żeby wyprzedzać :). Jedziemy przez Polańczyk, przed Soliną Tomek pokazuje mi genialny leśny singiel. Szkoda, że jest dość krótki, ale zabawa naprawdę przednia.
Mijamy Solinę i jedziemy na Orelec. Do samego końca już tylko asfaltowo góra- dół.


Solina od strony Sanu.

Czasowo krótka wyrypa, powrót nie do końca zgodnie z planem Tomka, ale tylko dlatego, że miałem jeszcze inne nie rowerowe plany na popołudnie.





Kategoria Samochodowe



Komentarze
Tobol23
| 14:56 piątek, 5 grudnia 2014 | linkuj Wróci, wróci, co roku wraca, więc szykuj powoli formę :P.
yazoor
| 07:46 piątek, 5 grudnia 2014 | linkuj Ech chciało by się powiedzieć lato wracaj :)))
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!