Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tobol23 z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 1569.48 kilometrów w tym 652.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.16 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 16545 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tobol23.bikestats.pl
  • DST 48.66km
  • Teren 36.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 10.81km/h
  • Podjazdy 1178m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ostra Beskidzka wyrypa zakończona w czarnym worze

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 06.12.2014 | Komentarze 2

Minął tydzień od melanżu w Świętokrzyskim i trzeba było gdzieś pojechać. Wybór padł na Beskid Niski. Razem z Tomkiem, Sebą i drugim Tomkiem na dwa auta dojeżdżamy do miejscowości Stasiane. Na dzień dobry po ujechaniu kilkuset metrów czeka nas tęgi wypych na Ostrą 687 m.n.p.m, co w tym ukropie nie jest za fajne, bo kto lubi na dzień dobry ostro z buta pod górę?


Ostra i koksów dwóch.

No i my :), jak rzadko kiedy zdjęcie oddaje realne nachylenie stoku.

Zjazd z Ostrej nie był już tak estremalny jak podejście. Z Ostrej kierujemy się w kierunku Lipowca, Jazda na adrenalinie, bo chwilami trawersujemy nad przepaściami. Zjazd do Lipowca okazał się bardzo fajny :). Odpoczywamy chwilkę , bo czeka nas podjazd na Kamień pod Jaśliskami 857 m.n.p.m. Powoli, bo powoli, ale wytaczamy się na górę i dojeżdżamy do pasma granicznego.  Kolejny zjazd  w stronę Fujowa daje mnóstwo frajdy.


Zaczynamy zjazd w stronę Fujowa 767 m.n.p.m .

Na Fujowie odświeżamy znajomość angielskiego, zagadując z turystami ze Słowacji. Dalej znowu porcja zjazdów do przełęczy Beskid.
Opuszczamy graniczny i dalej jedziemy niebieskim aż do Jałowej Kiczery.


W drodze niebieskim z Przełęczy Dukielskiej.


Oznaczenie na szlaku mówi samo za siebie.

Zaczynam łapać drugi oddech i jazda w szpicy "peletonu" sprawia mi dużo radości. Znam siebie i wiem, że rozkręcam się po 20 km, a około 40-go nie czuję już takiego zmęczenia i organizm jest bardziej posłuszny jak trzeba dać z siebie wszystko.
W oddali słyszymy grzmienie i zaczyna lekko kropić, do wieży widokowej Świdnik na Słowacji mamy już niedaleko, wiec zwiększamy tempo. Udaje nam się dojechać tuż przed burzą i warunkowo wpuszczają nas na górę. Niestety dzisiaj z pogodą nie ma żartów i szybko trzeba się ewakuować z balkonu widokowego ze względów bezpieczeństwa.




Widoki z wieży Świdnik.

Ulewa dogania nas tuż po zejściu z wieży i chwilę musimy odczekać, bo jazda beż odzieży przeciwdeszczowej nie jest do ogarnięcia w tej temperaturze ( spadek o ładnych kilka stopni).


Czekamy na poprawę pogody i liczymy błyskawice.

Po około pół godziny, gdy zaledwie dżdży decydujemy się zjechać asfaltem do Barwinka. Jest zimno i nieprzyjemnie. Za przejściem granicznym zajeżdżamy do przydrożnego baru, ogrzać się i zjeść coś ciepłego na podbudowanie morale.


Haute couture -  Jan Niezbędny, kolekcja MTB lato 2014.

Dobre nie może trwać wiecznie, znowu trzeba stawić czoła warunkom i wrócić jakoś do samochodów. Panowie na stacji benzynowej ratują mnie przed hipotermią czarnym worem, tzn. peleryna przeciwdeszczową. Ostatnie asfaltowe kilometry to jazda na przetrwanie. Zimny prysznic spod kół i niska temperatura dają  mi się już we znaki.  W końcu dojeżdżamy na parking, myjemy rowery w rzeczce nieopodal i pakujemy się na powrót.
Fajnie było, szkoda tylko, że popadało, bo mogliśmy wrócić terenem.
Niektóre zdjęcia autorstwa Seby, za co z góry dziękuję.


Kategoria Samochodowe



Komentarze
sebol
| 14:17 niedziela, 7 grudnia 2014 | linkuj wyjazd całkiem fajny były..jedynie ta pogoda troszkę zepsuła nam końcówkę wyjazdu...
tmxs
| 07:51 niedziela, 7 grudnia 2014 | linkuj Ech .... jak by ze 100 lat minęło :). Standardowo - ostatnie zdjęcie miażdży system. Dobra relacja.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!