Info

Suma podjazdów to 16545 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień1 - 0
- 2015, Marzec1 - 5
- 2015, Luty6 - 20
- 2015, Styczeń2 - 8
- 2014, Listopad3 - 11
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień3 - 5
- 2014, Lipiec2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 10
- 2014, Maj2 - 9
- 2014, Kwiecień5 - 5
- 2014, Marzec1 - 7
Pogórze Strzyżowskie z Sebą na nowej carbie
Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 10.12.2014 | Komentarze 0
Zgadaliśmy się z Sebą, że z racji niepewnej pogody pojeździmy sobie gdzieś w okolicy Rzeszowa. Wybór padł na Pogórze Strzyżowskie, które zaproponował Seba. Chcąc przetestować świeżo poskładany sprzęt bardzo pasowała mi taka opcja.
Coś lekkiego, póki co 10,04 :)
Wracając do wyjazdu, koło południa wyruszamy w kierunku Kielanówki, mijamy Racławówkę i terenem jedziemy w okolice Babiej Góry. Czerwonym podjeżdżamy pod Krzyż Milenijny w Niechobrzu. Tam odpoczynek i ładowanie energii batonami i żelami.
Pod Krzyżem Milenijnym, w tle Rzeszów.
Na zoomie.
Spod Krzyża asfaltem wyjeżdżamy do Niechobrza Górnego i tam skręcamy do lasu. Warunki raczej przeciętne, błotko jest, miejscami nawet sporo. Dojeżdżamy do żółtego szlaku i podjeżdżamy Grochowiczną. Dodam, że fajnie się podjeżdża na lżejszym sprzęcie.
Przez Wólkę fajnym zjazdem do Czudca, tam jazda wzdłuż Wisłoka, mijamy ośrodek rekreacyjny "Kaczarnica".
Dylemat dnia: po schodach, a może jednak po kostce?
Odcinek do Nowej Wsi pokonujemy asfaltem, by na koniec po płytach dość szybko nabrać wysokości. Ten podjazd jest na prawdę konkretny i nie szczególnie za nim przepadam. Już dwa razy zjeżdżając tam przestrzeliłem zakręt, bo mnie poniosła ułańska fantazja.
Płytowy podjazd na żółtym szlaku w Nowej Wsi.
Na szczycie koło przewróconej tablicy informacyjnej ( leży tak już od zimy) robimy kolejny postój. Dalej jazda w stronę stoku w Strzyżowie nadal żółtym szlakiem.
Na sam stok nie jedziemy, zaczynamy zjazd do Strzyżowa początkowo asfaltem, by po chwili skręcić w lewo i kontynuować jazdę szutrem i później znowu przez chwilę asfaltem. Bardzo fajny odcinek, bardzo szybki. Polecam.
Strzyżów.
Wyjeżdżamy na górce przed Strzyżowem. Zjeżdżamy do Żarnowej i w przydrożnej restauracji wypijamy po małej kolce na pokrzepienie, bo czeka nas terenowy podjazd na Kopalinę. 463 m.n.p.m.
Powolutku podjeżdżamy prawie całość, bo niestety końcówka została rozjeżdżona przez sprzęt rolniczy i można tam utonąć w błocie.
Widoki z Kopaliny.
Niebo nie wygląda za dobrze.
Terenem jedziemy do Wyżnego, dalej asfaltem żeby zdążyć przed nadchodzącym deszczem asfaltami przez Babicę, Lubenię i Zarzecze. W Zarzeczu wjeżdżamy na ścieżkę wzdłuż Wisłoka. Koło Boguchwały mimo, że spinamy się jak tylko możemy deszcz nas dogania. Ten ostatni odcinek zepsuł mi odczucia z dzisiejszej wycieczki. Jak na ironię padać przestaje kiedy dojeżdżamy do zapory na Wisłoku w Rzeszowie. Kompletnie przemoknięty i zziębnięty wracam do domu.
Rower przeszedł chrzest bojowy, a taki był ładny, amerykański :)
Zdjęcia wyłącznie autorstwa Seby, bo zapomniałem zabrać aparatu.