Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tobol23 z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 1569.48 kilometrów w tym 652.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.16 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 16545 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tobol23.bikestats.pl
  • DST 38.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 12.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wracam do gry

Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 12.01.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj w towarzystwie Marka i Jacka, udało mi się w końcu uskutecznić jazdę po prawie 2 miesięcznej przerwie. Tomek wyszedł również z propozycją jazdy po szosie. Dobrze, że nie skorzystałem, bo pewnie bym zszedł ze zmęczenia po ponad 80 km, przy takim wietrze.
Ustawiliśmy się dość późno, bo przed 13. Czas na jazdę mieliśmy dość ograniczony, biorąc pod uwagę, że słońce zachodzi ok 15.30. Wstępnie mieliśmy pojechać pod krzyż w Niechobrzu. W mieście odwilż na trawnikach błoto, więc jedziemy do Niechobrza asfaltami. W Niechobrzu odbijamy na trasę maratonu boguchwalskiego i nią podjeżdżamy pod sam las. Ostatni fajny szutrowy odcinek został wyasfaltowany. Profanacja. Na górze chwila odpoczynku i zachęcam chłopaków, żeby zmodyfikować trasę i zamiast jazdy pod krzyż, skoczyć na Grochowiczną. W lesie nie ma w ogóle błota tylko zamarznięty śnieg, więc dają się namówić.
Na początku jedzie się dość fajnie, bo lekko w dół. Po chwili śniegu troszkę więcej, więc jedzie się ciężej. Pewnie w tym momencie zaczynają żałować, że dali się namówić, albo mnie sklinają pod nosem :).


Spodziewaliśmy się błota, ale wysokość n.p.m i większa ilość śniegu jaka tu spadła sprawiła, że jazda była iście zimowa.

Podoba mi się, przynajmniej nie wieje, a z wysiłku robi się przyjemnie ciepło. Przejechać to bez większego wysiłku można by chyba tylko fat bajkiem. Fat bajka nie ma, jest tylko fat człowiek, więc trzeba się pocić i wypalać sadło.


Zima w zimie tylko na Grochowicznej.

Zjazd do Lutoryża, momentami troszkę śliski i niebezpieczny, z obawy o upadek zjeżdźam ślamazarnie i asekuracyjnie.
Z Lutoryża do RZ również asfaltami.
Było fajnie, czuję ból w mięśniach nóg. Niestety tak długie przerwy w kręceniu nie wpływają pozytywnie na morale i kondycję. Trzeba się powoli zacząć rozkręcać na nowy sezon, bo plany mam ambitne.


Kategoria Lokalne bliskie



Komentarze
tmxs
| 21:42 poniedziałek, 12 stycznia 2015 | linkuj A i panie - załóż szerszą kierę do tego roweru :). Tak wogólę to się czeszę że ma wajt boj is bak in da gejm :)
yazoor
| 16:05 poniedziałek, 12 stycznia 2015 | linkuj To śmigamy dalej;))Najbliższa sobota albo niedziela do Wielkiego Lasu na ścieżkę dydaktyczną;))
tmxs
| 15:40 poniedziałek, 12 stycznia 2015 | linkuj Co to za ambitne plany? Brzmi jak powrót do maratonów?
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!