Info

Suma podjazdów to 16545 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień1 - 0
- 2015, Marzec1 - 5
- 2015, Luty6 - 20
- 2015, Styczeń2 - 8
- 2014, Listopad3 - 11
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Sierpień3 - 5
- 2014, Lipiec2 - 2
- 2014, Czerwiec2 - 10
- 2014, Maj2 - 9
- 2014, Kwiecień5 - 5
- 2014, Marzec1 - 7
Luty, 2015
Dystans całkowity: | 334.00 km (w terenie 33.00 km; 9.88%) |
Czas w ruchu: | 18:27 |
Średnia prędkość: | 18.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1995 m |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 55.67 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Zamknąć miesiąc emtebeszosowo.
Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 28.02.2015 | Komentarze 5
Po półtoratygodniowej przerwie znowu udało mi się pojeździć. Jacek napisał mi żeby coś wspólnie pokręcić, dał znać również Sebie. Co prawda decyzję podjąłem dopiero rano mimo, że nadal czułem się lekko przeziębiony. Ruszamy w promieniach słoneczka na trasę po szosie, na rowerach emtebe.
Przebieg wycieczki: Kielanówka, Zgłobień, Wola Zgłobieńska, Nockowa, Będziemyśl, Dąbrowa, Błędowa Zgłobieńska, Nosówka, Bzianka, Przybyszówka, RZ.
Kilka nowych dla mnie szosowych odcinków, dość żwawe tempo :). Fajny rozruch dzięki chłopakom, bo sam pewnie zostałbym w domu i wygniatał tapczan.
Podjazd w Nockowej w kierunku Będziemyśla.
Nawet dość długi ten podjazd, za nami dopiero połowa.
W oddali Trzciana.
Zapozowali ładnie :).... w Będziemyślu.
W Dąbrowej ktoś pomieszkuje sobie niczym jakiś szlachcic. I komitet powitalny w drodze :).
Seba szosowiec.
Yazoor szosowiec.
Lens oddaj 10 baniek.
Wtorek, 17 lutego 2015 · dodano: 17.02.2015 | Komentarze 2
Kolejna wieczorna jazda z Tomkiem po szosie. Dystans nie powala, jednak w temperaturze 4-rech stopni na minusie nie jeździ się za fajnie po szosie. Prędkości na zjazdach potęgują odczucie zimna i szybko można się wychłodzić. Na szczęście Tomek narzucił odpowiednie tempo, więc nie zmarzłem :)
Dzisiaj przeczytałem, że sad nakazał Lensowi zwrot 10 milionów dolarów firmie od której otrzymywał premie za zwycięstwa w Tour de France. Wyrok słuszny wg. mnie, niech będzie przestrogą dla innych prosów na dopalaczach. Kiedy słyszę o takich sprawach, albo o kolejnym skandalu dopingowym czy o wykrytych nowych formach dopingu stwierdzam stanowczo: nie wszyscy jesteśmy szosowcami !!! Wierzę, może naiwnie, że emtebe nie jest przesiąknięte dopingiem.
5 X UP
Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 7
Chyba wiosna daje nam znaki, że wkrótce zagości na dobre :P. Chciałbym sam w to wierzyć, bo dzisiejsza pogoda była iście wiosenna. Temperatura w słońcu wynosiła ponad 10 stopni. Chętnie pojechałbym w teren, niestety jeszcze nie obeschło po roztopach. Kolejny raz wybraliśmy się więc z Tomkiem na szosing.
Trasa: Zwięczyca, Niechobrz Dolny i Górny, Czudec, Nowa Wieś, Pstrągowa Dolna, Strzyżów, Żarnowa, Gwoździanka, Niebylec, Baryczka, Michnówka, Sołonka, Straszydle, Przylasek, Budziwój, Rzeszów Drabinianka.
Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie Tomek ostro robi formę na sezon: suplementacja, dieta, regularne treningi, nie tylko rowerowe. Dzisiaj znowu pokazał, że są tego namacalne efekty. Od samego początku narzucał mocne tempo i już na pierwszym dłuższym podjeździe w Niechobrzu straciłem go z pola widzenia. Nie ukrywam, że miałem wtedy dylemat czy jechać z nim dalej, bo do pokonania zostało jeszcze około 60 km. Kolega Tomasz został grzecznie poinformowany, że pewnie będzie czekał na mnie na każdym długim podjeździe. Nie oponował, więc pojechaliśmy dalej. Kolejny mocny podjazd był w Pstrągowej na Strzyżów. Następnie wtaczaliśmy się mozolnie na Kopalinę. Kiepka na Sołonkę i na sam koniec podjazd na Przylasek. Na każdym z tych podjazdów się zagotowałem, no i oczywiście zgodnie z ustaleniami Tomek na mnie czekał :). W sumie wyszło 1100m w pionie, w większości dzięki tym 5-ciu podjazdom. Jak na połowę lutego i moją słabą formę dla mnie to dużo. Trzeba się zabrać do roboty, bo koledzy mocno odjeżdżają i wkrótce nie będzie już z kim pokręcić, bo będę za wolny :P.
Krzyż w Niechobrzu.
Widok na Pasmo Jazowej z ambonki "Drogi Krzyżowej" nad Strzyżowem.
Strzyżów.
Na Kopalinie.
Sołonka: Tomek na pytanie czy się coś zmęczył, reaguje właśnie tak :P
Zjazd z Sołonki do Straszydla.
Szosing
Czwartek, 12 lutego 2015 · dodano: 12.02.2015 | Komentarze 2
Po śniegu już ani śladu, temperatura też bardziej przyjazna, więc zgadałem się z Tomkiem na jazdę po szosie. Chciałem pojechać na emtebe, ale popełniłbym poważny błąd. Tomek przykoksił mocno i na rowerze krosowym miałem momentami problem, żeby dotrzymać mu tempa. Na dodatek stwierdził, że dzisiaj i tak nie ma formy, więc co by było gdyby miał :). Pojechaliśmy na północ od Rzeszowa. Tomek tak zaplanował trasę, że ruch samochodowy był minimalny. Jazda po szosie przy świetle lampek ryje banię. Dobrze, że nie pojechałem sam, bo gdyby nie można było sobie pogadać to już całkiem rzeźnia :).
Przylasek zimą ma swój klimat.
Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 08.02.2015 | Komentarze 2
Pogoda na sobotę zapowiadała się rewelacyjnie więc z Jackiem zaplanowaliśmy, że pojedziemy na Przylasek. Dawno tam mnie nie było, a z lat poprzednich wiem, że zimą Przylasek ma swoje uroki. Spotykamy się przy tunelu koło zapory na Wisłoku. Jacek przyjeżdża zaopatrzony w opony z kolcami, wiec żeby nie masakrować się akustycznie ( na asfalcie są naprawdę głośne) planujemy jechać jak najwięcej w terenie. Ruszamy wzdłuż Wisłoka w kierunku Boguchwały.
W terenie biało, momentami ślisko więc muszę się pilnować. Do kładki w Boguchwale docieramy dość sprawnie.
Zamarznięte jeziorka za ujęciem wody MPWiK.
Wisłok.
Kładka w Boguchwale - Jacek daje z blatu.
Po drugiej stronie Wisłoka polami ciśniemy do Budziwoja. Następnie przez Potoki Tyczyńskie docieramy na Przylasek. Tu zima w pełni, drogi pokryte śniegiem, a w lesie po prostu jest pięknie. Do "cudownego źródełka" ścieżka jest ładnie wydeptana. Tam robimy postój żeby odpocząć, napić się ciepłej herbatki i coś zjeść. Ciepła herba poprawia morale szczególnie, że stopy w butach espede zaczynają nam, a szczególnie mi trochę marznąć.
Przylasek prawie zdobyty.
Zima na Przylasku- pięknie.
Opony z kolcami, więc bez stresu i kłopotów.
Postój na herbatkę i szamkę.
Pokręciliśmy troszkę po Przylasku od strony źródełka i zastanawiamy się czy pojedziemy coś więcej czy wracamy. Czujemy lekki niedosyt jazdy terenowej, więc Jacek zaproponował pojechać lasem, a później polami do Straszydla. Przejeżdżamy przez drogę na drugą stronę lasu, której nie znałem wcześniej. Bardzo mi się podoba jazda tamtymi leśnymi ścieżkami. Ponoć Jacka wtajemniczył w tę okolicę wcześniej Seba -"tropiciel nowych ścieżek". Dalej polami zjeżdżamy już do Straszydla. Przy spożywczaku kolejny postój.
Pola w kierunku Straszydla.
Wracać zamierzamy również przez Przylasek, więc asfaltem kierujemy się na Tyczyn i po kilku km odbijamy w lewo, by znowu zapuścić się w las. Tym razem jedzie się już ciężej. Śniegu jakby ciut więcej to i większe opory, a może po prostu byliśmy już trochę ujechani i tylko tak nam się wydawało :)
Powrót ze Straszydla również lasem.
Docieramy na Przylasek, znowu trochę zabawy, szczególnie na zjeździe do źródełka.
Do Rzeszowa wracamy dokładnie tak samo jak dotarliśmy na Przylasek, więc nie będę dublował opisów.
Pogoda bardzo dopisała, towarzystwo Jacka jak zwykle mile widziane. Przydałyby się jedynie jakieś podgrzewane wkładki do butów, bo po dotarciu do domu palców nie czułem. Zimą espedy mają tę wadę, że stopa jest unieruchomiona i szybko się wychładza. Nie ważne czy się ma buty dedykowane na zimę ( chyba tę we Włoszech :) ) czy jakieś super ochraniacze. Po kilku godzinach w temperaturach poniżej zera chyba każdy by zmarzł. Podwójna skarpeta dzisiaj nie dała rady, kiedyś testowałem też ocieplacze chemiczne. Dawały radę tak do 2 h mimo zapewnień producenta, że grzeją do 8h. Jak ktoś ma jakiś inny tajemny patent to niech daje znać.
Na następna kilkugodzinna jazdę zimą chyba przeproszę się z platformami i butami trekkingowymi.
- DST 43.00km
- Teren 13.00km
- Czas 02:42
- VAVG 15.93km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimowa Grochowiczna
Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 2
Jazdę miałem w planie już wczoraj, ale załamanie pogody oraz lenistwo spowodowały, że na planach się skończyło.
Dzisiaj jednak postanowiłem, że nie odpuszczę. Słoneczko i temperatura w okolicy 4 stopni dodatkowo sprzyjały. Za cel obrałem sobie Grochowiczną. Jako, że wyjechałem dość późno musiałem się sprężać. Przypuszczałem, że w terenie będzie dobry warun i już w Racławówce, gdzie po raz pierwszy odbiłem w pola to się potwierdziło :).
Mówili nie jedź będzie błoto :P
Za Lutoryżem dojeżdżam w końcu do lasu. Jest pięknie, wszędzie biało. Jedzie się bez większego wysiłku, bo śnieg nie jest zmrożony. Jeśli jazda w zimie to za każdym razem życzyłbym sobie właśnie w takiej scenerii i przy takich warunkach.
Można lepić bałwana.Grochowiczna (381 m.n.p.m).
Ścieżka w Księżym Lesie w kierunku Niechobrza Górnego.
Po wyjechaniu z lasu postanawiam pojechać jeszcze pod Krzyż Milenijny w Niechobrzu. Dalej powrót czerwonym w kierunku Niechobrza Dolnego i tam po raz pierwszy trochę błota. Cóż na czerwony zawsze można liczyć :). Powrót do Rzeszowa asfaltami.
Żeby nie było tak kolorowo dodam, że asfalty były dzisiaj mokre od topniejącego śniegu. W teren jakoś się jednak trzeba dostać.
Fajny rozruch, muszę zacząć częściej jeździć, bo styczeń był marny. Zaledwie dwie jazdy i tylko 90 km.